Mokry i ciężki początek rundy finałowej

Tak wyglądała rywalizacja w pierwszym dniu dwunastej rundy Pucharu Warszawy i Mazowsza w Rowerowej Jeździe na Orientację. Jak dodać do tego, że teren z reguły jest podmokły, to widać, że łatwo nie było. Wszyscy uczestnicy po przybyciu na metę zgodnie twierdzili, że były to najtrudniejsze zawody tegorocznego cyklu, i w 100% mieli rację. Wody jest sporo i zanosi się na to, że jutro będzie będzie jej jeszcze więcej, bowiem cały czas pada deszcz. Ale to nawet fajnie, bo rywalizacja w tak ekstremalnych warunkach jeszcze bardziej podnosi poziom adrenaliny wśród zawodników, którzy muszą dać z siebie wszystko, aby poprawić swoją pozycję w klasyfikacji końcowej.

W wielu kategoriach ostateczne rezultaty będą znane dopiero po zakończeniu jutrzejszej rywalizacji na dystansie sprinterskim i średnim, więc walka będzie trwała do samego końca. Czasu na regenerację będzie jednak trochę więcej niż zwykle, bowiem dzisiaj w nocy śpimy o godzinę dłużej.

Aktualna klasyfikacja i wyniki są już dostępne na stronie Pucharu. Dodatkowo można nacieszyć oczy fotoreportażem z dzisiejszych zawodów przygotowanym przez Piotrka Siliniewicza na stronie https://pl-pl.facebook.com/silnestudio. Zapraszamy do oglądania.

Komentarze

 Piotrek Silniewicz nie ma

Piotrek Silniewicz nie ma takiego ujęcia. Tym razem biuro zawodów znajdowało się na przystanku autobusowym:-)

To była super miejscówka i w

To była super miejscówka i w dodatku piekny widok na drewniany kościół p.w. Świetego Wawrzyńca z 1763 roku poniżej informacje o parafii:

Modrzewiowy kościół w Gliniance to prawdziwa perełka wśród mazowieckich drewnianych świątyń. W pogodny dzień, kiedy promienie słońca przenikają przez szybki okien, w jej biało-złotym wnętrzu panuje niesamowity klimat. Nic więc dziwnego, że uwiodła swym urokiem twórców produkcji filmowych. W ten oto sposób, kościół stał się planem serialowym takich realizacji jak „Plebania”, czy „Ojciec Mateusz”.

Do początku XIX wieku Gliniankę nazywano Wawrzyńczewem. Fundatorem pierwszego kościoła w tej miejscowości był podstoli Wawrzyniec Dobrzyniecki. To dzięki jego staraniom osada w XVI wieku uzyskała prawa miejskie i z jego imieniem należy kojarzyć patrona parafii - opiekuna kucharzy, piekarzy i piwowarów. Święty Wawrzyniec zginął śmiercią męczeńską na rozżarzonej do czerwoności kracie, zatem nie bez powodu modlitwa do niego jest gwarancją ochrony od poparzeń i pożarów.

Pierwsze zetknięcie z kościołem w Gliniance daje wspaniałe wrażenie. Widzimy niedawno wymienianą elewację w orzechowym kolorze, białe murowane ściany niewielkiej zakrystii, kryty gontem dach. Obok stoi osiemnastowieczna dzwonnica, równie stara, jak kościół. Wiszą w niej dwa odlane po wojnie dzwony – Wawrzyniec i Stanisław. Na jednej ze ścian dzwonnicy zobaczymy niewielką drewnianą figurkę patrona parafii nakrytą małym daszkiem. Wkoło rozciąga się zadbany przykościelny teren, a nocą świątynia jest efektownie podświetlana.

Wewnątrz stonowane barwy i drewniana podłoga sprawiają wrażenie czystości i spokoju. Kościół kryje wiele ciekawych elementów wykonanych w stylu ludowego baroku. Na chórze zobaczymy wciąż sprawne osiemnastowieczne organy, a naprzeciwko nich najstarszy zabytek w tej świątyni – późnogotycki krucyfiks z połowy XVI wieku, umieszczony na belce tęczowej. W ołtarzu głównym znajduje się obraz Chrystusa Ukrzyżowanego, nad którym górują figury św. Piotra i Pawła. W prawym ołtarzu bocznym zobaczymy otoczony wotami obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem w srebrnej sukience, w lewym zaś osiemnastowieczne przedstawienie przebicia serca św. Teresy oraz wizerunek św. Wawrzyńca.

Około 200 m za kościołem, kierując się w stronę Czarnówka, znajduje się izba regionalna. W zabytkowym budynku, do którego warto zajrzeć, zgromadzono m.in. kolekcję wieńców dożynkowych, strojów ludowych, świętych obrazów, a także mnóstwo przedmiotów codziennego użytku. Tamtejsze zbiory liczą sobie blisko 1000 eksponatów. Izba jest też prężnie działającym ośrodkiem wystawienniczo–edukacyjnym. Dysponuje specjalnie przygotowanymi salami do przeprowadzania warsztatów i lekcji muzealnych. Jej zwiedzanie możliwe jest po uprzednim umówieniu.

Tu akurat mieliśmy możliwość podziwiania Izby Regionalnej oraz kosztowania smakołyków wykonanych przez miejscowe osby - smaki doskonałe i nie do opisania. 

Ślad z trasy czarnej

Podsyłam swój ślad z sobotniego przejazdu na czarnej trasie. Telefon zawiesił mi się po około 20-tu minutach więc część dalszą odtworzyłem z pamięci (kolor czerwony). Uwzględniłem także zająknięcie przy punkcie 53:)


 

Podsyłam swój ślad z trasy

Podsyłam swój ślad z trasy czerwonej.

Celowo nie "prostowałem" przejazdu na pierwszych punktach (32-33-38) ponieważ już na trasie miałem wrażenie, że coś się nie zgadza, głównie kąty ścieżek względem siebie przy skracaniu przez las. Lampiony były znalezione, ale wg mnie coś tam mapa była nie tak. PK 41 też stało trochę w innym miejscu, ale było widoczne z dużej odległości. Ciekawostką był dodatkowy lampion (być może z Podkurka) z kodem 51 przy przelocie 41-50. Kod mi się nie zgadzał więc pojechałem dalej w poszukiwaniu lampionu z kodem 50.

Pomimo kiepskiej pogody warto było przyjechać. Ciekawy i trudny teren (na dodatek nowy teren) oraz sama formuła scorelauf spowodowały, że nie było lekko. Ustawienie punktów sprawiało, że można było wymyśleć bardzo dużo wariantów przejazdu, a grząski teren w lesie nie sprzyjał do szybkiej jazdy. Pierwotnie miałem pomysł powrotu asfaltem (podobnie jak Damian), ale stwierdziłem, że przy takiej pogodzie jazda po mokrym asfalcie, gdzie jeździ sporo samochodów to proszenie się o guza i na koniec zostawiłem sobie PK 34 i 35. Dodatkowo starałem się maksymalnie wykorzystać ubitą drogę szutrową, gdzie jednak dało się trochę szybciej pojechać. Prezentowany wariant powstał już podczas jazdy, bo to co rozrysowałem sobie przed startem korygowałem na bieżąco, pamiętając aby żadnego PK nie pominąć.

Brawa dla Janka za udostępnienie do rowerowania kolejnego ciekawego terenu.