Koniec Trudów

W ostatnią sobotę (22 września) zakończyły się Jesienne Trudy, czyli długodystansowe zawody na orientację organizowane przez Oddział Kolejowy PTTK ze Stargardu Szczecińskiego. Można było sobie zarówno pobiegać (50 lub 100 km), jak i pojeździć (200 km) z czego skorzystała w sumie prawie setka uczestników. Po raz kolejny uczestnicy pieszych maratonów na orientację zagłosowali... nogami, czyli frekwencją na poszczególnych trasach. Największą popularnością cieszyła się trasa piesza na dystansie 50 km, najmniejszą piesza setka, na którą wystartowało... prawie dziesięć osób, a tak konkretnie to dziewięć. Trasa rowerowa także nie zgromadziła wielu chętnych, ale trudno się dziwić. Zawody dla większości zawodników odbywały się na końcu świata, a przecież trzeba jeszcze ze sobą przytargać rumaka.

Jak widać nastąpił mały przesyt pieszymi setkami, ale trudno się temu dziwić. Imprez zatrzęsienie, a ilość chętnych dość ograniczona. Dodatkowo częste starty wymuszone przez regulamin Pucharu Polski w Pieszych Maratonach na Orientację zwiększają prawdopodobieństwo kontuzji, które wyeliminowały ze współzawodnictwa kilku najbardziej napalonych. Piesze pięćdziesiątki zeżarły większość pozostałych i jest jak jest, czyli bryndza. Nudne trasy często dopełniają dzieła zniszczenia. Tradycyjnie bronią się jeszcze tylko te bardziej kultowe rajdy jak Harpagan i Kierat.

Ale wracając do Trudów, warto by było poznać nazwiska czempionów. Oto i one:

  • trasa piesza 50 km: Jan Lenczowski z czasem 5h 36', czyli minutę przed kolejnym na mecie;
  • trasa piesza 100 km: ex aqueo papużki nierozłączki, czyli Piotr Szaciłowski i Andrzej Buchajewicz z czasem 13h 04', przeszło 2 godziny przed następnymi;
  • trasa rowerowa: tubylec Daniel Śmieja z czasem 12h 04' i prawie dwugodzinna przewagą nad konkurencją.

Po resztę odsyłamy na stronę rajdu.