Frekwencja dopisała i dwadzieścia pięć osób szusowało dziś na nartach po falenickiej wydmie podczas pierwszego etapu Pucharu Warszawy i Mazowsza w Narciarskim Biegu na Orientację na dystansie sprinterskim i następnie po jej dalszej części na wschód na dystansie średnim.
Warunki bardzo dobre. Tak jak by się przekroczyło granicę innego świata - wokół Nartoteki było biało i tak naprawdę można było od razu założyć narty i biec po chodniku. Start był jednak przy wiatce i zalecane było dobiegnięcie na nogach na miejsce startu, aby nie przekraczać asfaltowej drogi na nartach. W Nartotece tłumy ludzi i brakowało nart dla chętnych bowiem wszystkie komplety były używane bądź to przez startujących w naszych zawodach orientalistów lub osoby z zewnątrz, które przybywały całymi rodzinami, aby poszusować na nartach.
Następna runda już w środę (nocna), a start zostanie wydłużony do godz. 19:00, aby wszyscy chętni, którzy mają dość daleko z pracy mogli zdążyć dojechać na czas do Falenicy. Tym razem start w Szkole Podstawowej na ul Bartoszyckiej, gdzie dziś parę osób szukało centrum zawodów.
Wyniki i aktualna klasyfikacja oraz mapy z dzisiejszych zmagań są już dostępne na stronie cyklu. Za tydzień, w sobotę kolejna runda w Falenicy przy okazji FalInO oraz Zimowych Biegów Górskich, a w niedzielę prawdopodobnie w Międzylesiu. Start jest planowany po południu około godz. 12:30, aby można było jeszcze wcześniej pobiegać w organizowanym przez OK!Sport ABC w Zbójnej Górze.
Comments
Ach cóż to była za walka...
Ach cóż to była za walka... Każde drzewo mnie atakowało, ale dałem radę. Te karkołomne zjazdy, wiatr we włosach, mapka w foliowej koszulce fruwająca na sznurku na plecach jak peleryna Superbohatera... Kto nie był niech zazdrości. I ta ciągła niepewność "Czy to drzewo również uda mi się ominąć?". I to przy tak ogromnej prędkości? Zaryzykuję stwierdzenie, że mogło to być nawet 15 km/h.
Odkryłem w sobie nowe umiejętności. Okazało się, że potrafię zrobić szpagat (no prawie). Taka mała górka a ile się można o sobie dowiedzieć ...
Pierwszy raz byłem w Falenicy. Niby to Warszawa a klimaty takie "górskie". Niby nieduża górka, ale jak zaświeciło słoneczko na szczycie to wrażenia prawie jak w Jakuszycach.
Podziękowania dla Janka i Jurka za organizację zawodów.
Pozdrawiam wszystkich co byli pierwszy raz na nartkach, a walczyli jak lwy :-)