Skoro to była impreza narciarska to warto wspomnieć o śniegu. Kiedyś na terenie rozgrywania zawodów było go całkiem sporo. Próby biegania z nartami pod pachą w wielu przypadkach kończyły się niepowodzeniem. Śnieg często sięgał po kolana. Ścinanie szczególnie było nieopłacalne na dystansie klasycznym. Tutaj potrzebna była para w rękach i właściwie tyle. Śnieg powoli sobie topniał, mieszał się z igliwiem, piaskiem.
Organizatorzy mieli ułatwione zadanie, gdyż główne drogi były przygotowane dla turystów biegówkowych. Każda ścieżka została wyjeżdżona skuterem lub został w niej założony ślad. Jednak były takie miejsca, gdzie zaczynała wystawać trawka, pojawiały się kałuże. W niektórych z nich organizator dopomagał zalepiając dziury śniegiem. Sumarycznie warunki mieli wszyscy takie same.
Kartę EKUZ na zawody właściwie powinno mieć się zawsze. Najlpepiej ważną. Czasami warto również zadbać o inne formalności. Ale bez przesady. Było bezpiecznie. Sięgając pamięcią do właściwie już trzech ostatnich edycji, które odbyły się w Czechach, tegoroczna była najbardziej płaska. Ocena jest bardzo subiektywna. W subiektywność wkalkulowane są świeżo zrośnięte kości w mojej stopie.
Wiele dróg pokrywa się z wartswicami. Oznacza to, że było płasko (trasa z klasyka, D21).
Gdyby ktoś chciał obejrzeć wersję nieużywaną mapy to tutaj.
Powstało wiele galerii z zawodów. Dla chętnych polecam przeszukanie klubowych stron na fejsbuku. Znajomośc wyników przyspieszy poszukiwania. Przykładowa galeria przesłana od Janka Byrczka: tutaj.
Tak wyglądały sanie do rozwożenia punktów.
Widoczek na metę.
Zawodnicy przed startem.
Sędzia Główny (w pomarańczowej opasce).
Dziękujemy władzom PZOS-u za wydanie zgody na podczepienie się do czeskich zawodów, czyli tzw. współorganizacji. Dziękujemy również psu, który pilnował śniegu. Od dzisiaj ma już wolne (pierwsze i ostatnie zdjęcie od Janka).