W zasadzie to Thule, ale tak jest śmieszniej:) Po 168 godzinach i 27 minutach od godziny "0" na linii mety pojawił się startujący z numerem 57 szwedzki zespół Thule Adventure Team, czyli zwycięzca tegorocznych Mistrzostw Świata w Rajdach Przygodowych. Zwycięzcy Adventure Race World Championships (ARWC), bo pod taką nazwą zawody te są znane na świecie, wywiadów po szwedzku jednak nie będą udzielali, bowiem wesoła kompania składa się z Francuzów (Jacky Boisset i Miriam Quillet), Hiszpana (Albert Roca) i Nowozelandczyka (Stewart Lee), a szwedzki jest tylko sponsor.
Sześćdziesiąt 4-osobowych, mieszanych zespołów wystartowało w poniedziałek w Kostaryce znad Panamskiej granicy w morderczym, przeszło 800-kilometrowym rajdzie przez środkowoamerykańską puszczę, żeby w cudowny sposób po tygodniu odnaleźć się nad granicą z Nikaraguą. Mowa oczywiście o tych najlepszych, bowiem większość padła po drodze jak przysłowiowe muchy i żadne napoje energetyzujące raczej tutaj nie pomagają.
Po drodze były mordercze, przeszło 100-kilometrowe etapy trekingowe, brodzenie z kajakami w namorzynowych bagnach, które w czasie odpływów zamieniały się w błoto po kolana (albo i wyżej...), wejście na najwyższy szczyt kraju (ok. 3800 n.p.m.), kajaczki po oceanicznej zatoce, 2-kilometrowa tyrolka oraz wiele innych atrakcji. Wśród starannie wyselekcjonowanych w eliminacjach ekip, była także jedna z Polski, czyli Sportovia TRAILteam w składzie Justyna Frączek, Łukasz Warmuz, Maciej Dubaj i Maciej Mierzwa, która została jednak zdyskwalifikowana za start... w piątkę. Tym ponadprogramowym uczestnikiem był żołądek Łukasza, który od samego początku zdominował resztę kapeli. Szkoda, bo dobrze im szło i w pewnym momencie kręcili się nawet koło szóstego miejsca.
Największą niespodzianką było jednak odpadnięcie prawie na końcówce, czyli po 6 dniach napierania, faworyzowanego zespołu Seagate proweniencji międzynarodowej. Załatwiły ich pęcherze, a przecież organizator wyraźnie ostrzegał, żeby wziąć na trasę zapasowe skarpetki. Ot, gapy.
Na trasie jeszcze sporo zespołów, część idzie już skróconym kursem lub w niekompletnych składzie, ale podium już zostało obsadzone:
- Thule Adventure Team (#57, Szwecja) - 168h 27'
- Columbia Vidaraid (#5, Kolumbia) - 171 h 25'
- ex aequo Adidas TERREX Prunesco (#3, Wielka Brytania) oraz Tecnu (#62, USA) - 176 h 01'
Na stronie Mistrzostw można sobie pooglądać aktualne wyniki (zawody wciąż trwają), relacje oraz sporo fajnych fotek. Kolejne takie wyzwanie już za rok i do tego nieopodal. Kto zatem wybiera się na wycieczkę do Ekwadoru?