W tym roku będzie jeszcze dużo rajdów, ale organizatorzy tegorocznej Navigatorii (trasa Masters) jak na razie bezapelacyjnie prowadzą w rankingu na... najgorszy rajd. Na pewno w przygotowania włożyli dużo trudu, ale wydaje się, że cała para poszła w przysłowiowy gwizdek. Za dużo logistyki i przepaków, za mało dbałości o jakość trasy i po prostu zdrowego rozsądku.
Nie oznacza to, że wszystko było złe. Etap kajakowy i rolkowy były całkiem przyjemne, zakwaterowanie i organizacja także, ważne jest jednak żeby kilka plusów nie przesłoniło nam ewidentnych minusów, ale po kolei.
W założeniach rajd miał teoretycznie formułę przyjazną dla uczestników. Sklasyfikowanie wymagało zaliczenia połowy punktów kontrolnych z każdego etapu co powinno pozwolić na ukończenie rajdu nawet mniej wyrobionym sportowo zespołom. Co z tego skoro na początku najlepsze kapele ledwo mieściły się w limitach czasowych, a możliwość skrócenia 20-kilometrowego trekingu po helskim półwyspie była czysto iluzoryczna. To samo można powiedzieć o następnym 15-kilometrowym etapie kajakowym. Organizatorzy pozostali głusi na wątpliwości zgłaszane przez wielu zawodników jeszcze przed startem rajdu.
Poniżej kilka uwag na temat etapów:
- Bieg na orientację (5 km) po Sopocie na mapie typu szkic. Punkty typu kartka papieru stały na niczym, opisów brak, PK 2 stał źle, limit czasu stanowczo za krótki.
- Bieg na orientację (8 km) ze startem handicapowym po fortyfikacjach w okolicach Helu. Dopływało się tam statkiem. Mapa typu szkic, punkty typu kartka papieru stały "w okolicy" obiektu, więc trzeba było je nabiegać z dobrej strony. Której? Z mapy to nie wynikało.
- Treking (20 km) z Helu do Kużnicy w 95% po asfalcie. Żadnej nawigacji i możliwości skrócenia. Żenada.
- Kajaki (15 km) po zalewie z Kużnicy do Swarzewa. Praktycznie żadnej możliwości skrócenia, ale za to było całkiem przyjemnie. Kajaki miały fartuchy, więc fale nie wlewały się do środka.
- Treking (2.5 km) ze Swarzewa do Gnieżdżewa. Bez nawigacji i bez historii.
- Rolki (14 km) z Drożdżewa do Krokowa po równej, ale wąskiej ścieżce rowerowej. Było dość płasko, ale i tak Salewy zaliczyły szlifowanie asfaltu, głównie brodą. Mimo wszystko było całkiem przyjemnie.
- Rowery (45 km) z Krokowa do Jeziora Orle. Bardzo szybki i bez wpadek, ale punkt w Mechowie można było jednak postawić w grotach, a nie na parkingu.
- Bieg na orientację dookoła miejscowości Góra. Zupełna pomyłka i to pod każdym względem. Organizator dał na starcie mapę 1:25000 która okazała się być mapą 1:50000. Pewnie dlatego zamiast zapowiadanych 10 wyszło 20 km. Śladowa nawigacja, za dużo asfaltu, nieciekawe punkty z których dwóch nie było tam gdzie powinny. Jeden stał 200 metrów od miejsca, gdzie powinien, drugi nie wiadomo gdzie.
- Rowery (razem z odcinkiem specjalnym 60 km, ale tak naprawdę to dużo więcej) z Jeziora Orle do Sopotu. Punkty ustawiane po spożyciu. PK 16 powinien stać na sporej górce, stał na mikro-górce 300 m dalej. PK 21 powinien stać na rozwidleniu strumieni, stał na bagnie koło strumienia ok. 100 m dalej. PK 23 powinien stać na szczycie góry, stał kilkadziesiąt metrów dalej. Niby niedużo, ale w nocy szukanie malutkich lampioników może trochę potrwać.
Dookoła ciekawe tereny z dużą liczbą świetnych map do orientacji biegowej i rowerowej, a organizatorzy serwują uczestnikom na etapach pieszych badziewiaste szkice i stanowczo przydługie przebiegi asfaltowe. Tylko Salewa (Łukasz Warmuz i Maciek Mierzwa) zdołali obskoczyć całość i to zaledwie 2 godziny przed końcem limitu czasu. Wszystko jednak można przeboleć, ale nie źle ustawione punkty kontrolne i to w takiej liczbie.
Startowałem już w kilku niefajnych rajdach, ale nigdy nie męczyłem się tak straszliwie jak na tegorocznej Navigatorii. Co ciekawe zeszłoroczna edycja była całkiem fajna.
Załącznik | Wielkość |
---|---|
Navigatoria_2012_Wyniki.pdf | 16.82 KB |
Komentarze
Wyniki rajdu można oglądać na
Wyniki rajdu można oglądać na stronie organizatora oraz w załączniku powyżej. Organizatorzy chyba już sobie uświadomili co było źle. Trochę późno, lecz lepiej późno niż wcale.
Wydaje się, że trasa Speed miała dużo więcej szczęścia i, z wyjątkiem źle ustawionego punktu 8, ominęły ją przykre niespodzianki występujące na trasie Masters. Tylko pozazdrościć.
Startowałem na trasie speed,
Startowałem na trasie speed, to był mój pierwszy start w AR, więc nie mam jeszcze porównania. Pogoda dopisała, kondycja też, więc generalnie jestem bardzo zadowolony. Swoje drobne zastrzeżenia mam, być może niesłuszne, bo brak mi porównania: