Zakończył się już trwający od wtorku w okolicach Helsinek wypasiony rajd przygodowy dla mieszanych czwórek, czyli tegoroczny Endurance Quest. Dla zwycięzców, czyli fińskiego Omjakon, oraz reszty czołówki zmagania zakończyły się jeszcze w piątek. Dla dwóch polskich zespołów, które odważyły się na konfrontację z fińską przyrodą i nawigacją przygoda zakończyła się dzień później z wynikiem... o tym za chwilę.
Czołówka przyjechała na metę z kompletem punktów, a walka była bardzo zacięta o czym świadczą wyniki pierwszej czwórki.
- Omjakon (Finlandia) - 74h 43'
- Multisport.fi (Finlandia) - 75h 55'
- ScandinavianOutdoorStore.com (Szwecja) - 77h 29'
- Red Fox (Rosja) - 78h 34'
Impreza była bombowa o czym można przekonać się oglądając udostępnione przez organizatorów ślady GPS-owe wszystkich startujących zespołów oraz fotki na stronie rajdu. Na trasie czekało na uczestników sporo wody (pływanie, kajaki, żagle oraz coastering, nie licząc zwykłych fińskich bagien i wysepek na etapach rowerowych i pieszych), a także bardzo wymagająca orientacja.
Oglądając przebiegi polskich zespołów, czyli Adidas Terrex (Kuba Wolski, Magda Ostrowska-Dołęgowska, Krzysiek Dołęgowski i Krzysiek Łakomiec) oraz Teamu 360 (Ula Fuhrman, Michał Kiełbasiński, Maciek Marcjanek i Maciek Więcek), można by przypuszczać, że zapomniały na trasę wziąć kompasy. Po zejściu z drogi w fińskie lasy zaczynały błądzić jak przysłowiowe dzieci we mgle. Ale czego innego można oczekiwać od naszych zawodników przyzwyczajonych do polskich standardów, czyli często prostackich tras i źle stojących punktów kontrolnych. O poziomie większości pieszych maratonów na orientację wolę nawet nie wspominać.
Tak, czy inaczej skończyło się na 13 miejscu Adidas Terrex (ostatni sklasyfikowany) z wynikiem 104h 42' (razem z karami za braki na karcie startowej) oraz zwałką Teamu 360, który zawodów nie ukończył. Wyniki wszystkich zespołów można znaleźć w załączniku.
Endurance Quest jest także w przyszłorocznym kalendarzu eliminacji do Mistrzostw Świata w AR i mamy nadzieję, że polskie zespoły znowu podejmą wyzwanie. Niezależnie od osiągniętych wyników start w tego typu imprezie to dla prawdziwych rajdowców po prostu czysta przyjemność.
Załącznik | Wielkość |
---|---|
Quest_2012_Wyniki.pdf | 63.42 KB |
Komentarze
...to niestety smutna prawda
...to niestety smutna prawda z tą nawigacją...
12 lat nieprzerwanych startów w AR utwierdziło mnie w przekonaniu , że do sukcesów w tej dyscyplinie nie potrzeba wiele. Ot można, na ten przykład "biegać"/ poruszać się w terenie z prędkościami na poziomie kolegi Krasuskiego (autora powyższej notki o rajdzie), można nawet na rowerze "jeździć"/czołgać się (niepotrzebne skreślić) na poziomie kolegi Krasuskiego. I choć to już zakrawa na czyste hard s-f, można też „jeździć” na rolkach i „pływać” kajakiem na poziomie kolegi Krasuskiego. Można nawet (opary absurdu???) pływać wpław i wspinać się na poziomie kolegi Krasuskiego.
Nic to. Sprawy nie ma.Wciąż można odnosić sukcesy ( w każdym razie w Polsce). Bowiem jedyną umiejętnością , jaką trzeba zdecydowanie dysponować w tej zabawie (tzw. „Warunek Konieczny”) jest genialne, przyznaję, nawigowanie w terenie – takie na poziomie... kolegi Krasuskiego. Wierzcie lub nie - to wszystko co potrzeba do AR. No może jeszcze zespół, zgrany zespół, a nie przypadkowa grupa ludzi. Ot wszystko.
Zatem darujcie sobie te wybiegania, te przejechane setki na jednośladzie, te dziesiątki kilometrów machania wiosłem. Kompas w rekę, mapa w drugą i ćwiczyć w terenie. Bo jak nie, to może się zdarzyć, że siedząc wygodnie w fotelu przed monitorem, niejeden miszczu przyrówna was (i słusznie) do dzieci (dobrze, ze nie Goryli) we mgle…